środa, 20 grudnia 2017

EROS I TANATOS W REKLAMIE cz.2 - historia dziewczyny Adriana

Wróćmy do zaduszkowej reklamy Adriana i naszej ankiety w stylu TAT...
Młoda dziewczyna na cmentarzu wsparta o nagrobek.

Czyj to grób? Oczywiście mężczyzny, z którym była związana: ukochanego, przynajmniej kochanka. Nazwijmy go Adrian ;)

Przyczyny jego śmierci mają prawdopodobnie związek z dziewczyną i jej bezapelacyjnym seksapilem.
Serce nie wytrzymało;) Czy on żałuje, a raczej czy żałowałby? Ależ skąd, ta "damulka jest grzechu warta" i nie ma to, jak umrzeć z miłości.

A może to jakaś kryminalna historia w stylu noir...

Kompozycja kadru, perspektywa, nogi rozrzucone na trawie, podciągnięty płaszcz przywodzą na myśl zdjęcia z kronik policyjnych, z pospiesznie uwiecznionymi miejscami i ofiarami zbrodni. Kolorystyka i panienka jak z Sin City.

Kadr z filmu Sin City 2, też z wyrobem pończoszniczym ;)
http://screencrush.com/sin-city-2-photos-jessica-alba/

Może to były jakieś gangsterskie porachunki, Adrian stracił głowę dla tej dziewczyny i to go zgubiło.  

Ale mamy na tym obrazku też logo: ADRIAN kocha wszystkie kobiety. Może ten Adrian kochał wszystkie kobiety, za dużo kobiet kochał i w końcu jakaś zakochana kobieta powiedziała "dość", i jak to się mówi, dokonała zbrodni w afekcie.

Przyjrzyjmy się dokładnie dziewczynie, bo to ona ma na sobie reklamowany produkt, a więc tworzy wizerunek użytkownika produktu.

Dziewczyna, jest moim zdaniem, jak najbardziej żywa, choć ułożenie jej ciała i płaszczyk w nieładzie, odrzucona torebka, mogłoby sugerować, że jest ofiarą zbrodni (oczywiście byłby to gwałt), to perfekcyjna stylizacja włosów temu przeczy (gdyby się broniła, byłaby potargana, może się nie broniła..?). Jest tu jednak jakaś sugestia wiktymizacji.

Górna połowa ciała zamknięta - obejmuje się ramionami, głowa opuszczona.
To może być smutek (ale nie rozpacz), ale też złość, dąs. Ona tęskni, rozpacza, ale i gniewa się na Adriana, że ją zostawił i musi sobie teraz radzić sama. A ona jest słaba, bezbronna i zagubiona. 

Czemu nie wierzymy w jej bezdenną rozpacz? Zbyt atrakcyjnie wygląda.

Kobieta pogrążona w żałobie nie myśli o fikuśnym kapelutku, ani o pończochach, jej kobiecość, jej libido umiera wraz z ukochanym (przynajmniej na jakiś czas).

A ta tutaj? Emanuje seksapilem. Może już śpieszy się kochać następnego, można by rzecz, parafrazując sentencję z bilboardu. Potrzebuje męskiego ramienia, na którym mogłaby się wesprzeć, bez tego nie istnieje i wkrótce zapewne je znajdzie.

Dlatego wiemy, że to nie jest całkiem dobra kobieta. Blondynka, młodziutka, więc nie socjopatyczy geniusz zbrodni, może modliszka mimo woli, ale to kobieta, która, być może nieświadomie, wykorzystuje mężczyzn i sprowadza na nich kłopoty, choć ona sama też może paść ofiarą tej niebezpiecznej gry.

A więc to kobieta fatalna, a jej głównym, wyeksponowanym atrybutem są pończochy.

Czy taki wizerunek użytkowniczki produktów Adriana może być atrakcyjny dla potencjalnych klientek? Czy potencjalnie dramatyczne skutki użytkowania pończoch będą zachęcać, czy zniechęcać do zakupu? Jaki ma to związek z libido oraz destrudo?

Odpowiedź na te pytania w następnym odcinku :)

TAT czyli czym jest Test Apercepcji Tematycznej

Postawione w poście o dziewczynie Adriana pytania były nieprzypadkowe.

Pochodzą one z instrukcji to TESTU APERCEPCJI TEMATYCZNEJ (TAT) Murray'a.

TAT składa się z trzech serii po 10 obrazków.
Na obrazkach przedstawione są sceny z życia społecznego, które badany ma szeroko opisać, łącznie z tym czego na obrazkach nie ma a może się domyślić, uwzględniając odpowiedzi na pytania:

- co doprowadziło do pokazanej sytuacji,
- co się dzieje w momencie pokazywanym na rysunku,
- co przedstawione osoby czują i myślą,
- co się stanie w przyszłości czyli jak zakończy się ta historia


Jeden z obrazków wchodzących w skład TAT
https://lookfordiagnosis.com/mesh_info.php?term=thematic+apperception+test&lang=1

TAT to jeden z testów projekcyjnych, czyli metod mających na celu ujawnienie nieświadomych treści psychicznych poprzez interpretację znaczeń nadanych wieloznacznemu materiałowi bodźcowemu.

Analizując wymyślone historyjki, badacz stawia hipotezy na temat osobowości ich autora: jak postrzega innych ludzi i relacje między nimi, czego się obawia, o czym marzy, jakich doświadcza konfliktów, jakie mechanizmy obronne stosuje itp.

Jeśli osoby, które opowiedziały mi o zdjęciu Adriana, w tym momencie przestraszyły, że ich psyche nie ma już dla mnie żadnych tajemnic, to uspokajam - interpretacja wyników testów projekcyjnych jest niejednoznaczna, wymagająca dużego doświadczenia i sporej ilości materiału. Nie wystarczy jedna opowieść (przynajmniej 12), nie wystarczy jedna metoda, by postawić diagnozę.

Naszym zdaniem technika wzorowana na TAT może być z powodzeniem wykorzystywana w badaniu komunikacji wizualnej (bilboardy, reklama prasowa, reklamy tv na etapie storyboardów).

Oczywiście nie po to, by zdiagnozować odbiorcę, lecz dostrzec w materiale wizualnym treści, często dla autorów, zafiksowanych na swojej wizji i przekazie, niewidoczne i uniknąć kosztownych pomyłek (o nieporozumieniach  w komunikacji marketingowej piszemy tu).

poniedziałek, 20 listopada 2017

KOBIECE TALENTY WEDŁUG PEPCO I GNIEW FEMINISTEK



Zdaniem licznych krytyków, reklama utwierdza stereotypy dotyczące płci, pokazując zakompleksione kuchty, których jedynym talentem jest gotowanie, sprzątanie i wycieranie zasmarkanych dziecięcych nosków. Tymczasem powinniśmy zobaczyć kierowczynie rajdowe, menadżerki wyższego szczebla i fizyczki jądrowe dumne ze swojego refleksu, znajomości rachunkowości i teorii kwarków.

Pamiętajmy, kto jest targetem - Pepco to sieć tanich sklepów z odzieżą, także dziecięcą i artykułami dla domu.

Klientkami tej sieci nie są "kobiety sukcesu" rozumianego jako kasa, wykształcenie i kariera zawodowa rozwijająca się przed nimi niczym czerwony dywan w Cann.

To kobiety niezbyt zamożne, niekoniecznie świetnie wykształcone, pracujące na mało eksponowanych stanowiskach, posiadające rodzinę, mocno kombinujące jak optymalnie wydać w tym miesiącu 500+ ("Kurtka dla mnie, czy buty dla dziecka?").
Przeważnie niezbyt z siebie dumne, bo życie jakie prowadzą jest mało aspiracyjne, dlatego wahanie i nieśmiałość bohaterek reklamy, gdy mają powiedzieć o sobie coś pozytywnego wydają mi się autentyczne i wiarygodne.
I dlatego też godny pochwały wydaje mi się pomysł, by podbudować im nieco samoocenę i pokazać, że to co robią - codzienna troska o dom i rodzinę - ma wartość i sens.

Wychowywanie dzieci, zarządzanie ograniczonym domowym budżetem, godzenie roli matki z życiem zawodowym, szydełkowanie, pieczenie ciast, czy prowadzenie domowego ogródka to godne pochwały umiejętności podobnie jak znajomość języków obcych czy zdolności przywódcze.

To, co niezbyt mi się podoba, to zaliczenie w poczet talentów ładnego wyglądu oraz zbyt mała konkretność odpowiedzi bliskich na pytanie o talenty bohaterek - talent do wszystkiego to talent do niczego.

Owszem, to jak Pepco pokazuje kobiety, to dosyć ograniczona wizja wielkiego potencjału tkwiącego w każdym człowieku, ale podobnie jednostronne jest lansowanie jako jedynego słusznego modelu kobiety niezależnej, która koncentruje się wyłącznie na rozwoju osobistym i sukcesach w życiu zawodowym.

Dajmy kobietom możliwość wyboru jak chcą żyć - w końcu o to walczyły pierwsze feministki.






wtorek, 31 października 2017

EROS I TANATOS W REKLAMIE - cz.1 Pończochy na cmentarzu

Nasz rodzimy skandalista  - pończosznicza firma Adrian  - znowu dał o sobie znać kampanią "Czyste ręce", którą niektórzy uznali za nawiązanie do sytuacji politycznej.

(o poprzedniej, także kontrowersyjnej i politycznej reklamie Adriana można przeczytać tutaj)


Nasz komentarz tym razem będzie krótki - kampania jest bez sensu, bo czyste ręce słabo się mają do rajstop, w tym kontekście lepsze byłyby chyba czyste nogi :D

Ale kontakt z wcześniejszymi produkcjami Adriana w kontekście zbliżającego się Święta Zmarłych zainspirował mnie do postawienia następującego pytania:

"Sex sells" to slogan oklepany, ale jednak prawdziwy. A co ze śmiercią?

Oczywiście, że śmierć jest obecna w reklamie. Twórcy kampanii społecznych bardzo często konfrontują nas ze śmiercią, by

- zniechęcić do niepożądanych zachowań: picia, palenia, przypadkowego seksu, zbyt szybkiej jazdy (przykład, uprzedzam, że to horror)

.Kampania społeczna przeciwko dopalaczom realizowana w Mysłowicach


- lub też poruszyć nasze sumienie, wzbudzić współczucie i chęć działania na rzecz ofiar głodu, chorób czy konfliktów.


Oliviero Toscani dla Benettona o problemie AIDS


Ale czy śmierć może być bodźcem pozytywnym, zachęcającym do kupna? Czy śmierć może być sexi? Czy śmierć może sprzedawać?

Adrian podjął kiedyś to wyzwanie!


Kampania uznana została za niesmaczną, godzącą w uczucia osób, które przeżywają żałobę, zgłoszona do Komisji Etyki Reklamy. Mnie zainspirowała ;)

O co tutaj chodzi pewnie zapytacie pewnie, a ja, oczywiście, postaram się odpowiedzieć ;)

Przy okazji powiem coś o testach projekcyjnych oraz eksplorowanych przez Freuda mrocznych zakamarkach nieświadomości i, rzecz jasna, o potencjale marketingowym smierci...

Założycielka i właścicielka firmy Adrian Małgorzata Rosołowska - Pomorska
Skandalistka mimo woli czy urodzona gorszycielka?

http://www.dzienniklodzki.pl/artykul/3840765


Ale najpierw pozwólmy powiedzieć autorowi, co miał na myśli. Pani Małgorzata Rosołowska-Pomorska, właścicielka firmy i pomysłodawczyni wszystkich jej kampanii, tak skomentowała kontrowersje, które wzbudziła:

" Śmierć jest wpisana w nasze życie, ale również i miłość. Osoba, która znajduje się na zdjęciu, przekazuje emocje, smutek związany z odejściem kogoś bliskiego, kochanego.

Chciałam zwrócić uwagę na fakt, że często jesteśmy dla siebie niemili, nietolerancyjni i przychodzi taki moment, że na wszystko jest za późno.  (...)

Uważam, że nie ma w tej reklamie niczego wyzywającego. Nie ma tam absolutnie żadnego wulgaryzmu, erotyzmu. Wszystko jest bardzo głęboko przemyślane i wyważone".


No jak nie ma erotyzmu!.
Młoda śliczna dziewczyna, w pończochach, w wyzywająco podciągniętym płaszczyku. Zresztą co ja się tu produkuje, by pokazać, że białe jest białe! Każdy widzi, że erotyzm tu jest! Jak nie widzi, to niech się zgłosi do seksuologa lub okulisty! ;)

Zgrabne nogi to jeden z ważniejszym atrybutów kobiecości. Pończochy, być może niesłusznie, postrzegane są bardziej jako gadżet erotyczny niż funkcjonalny wyrób dziewiarski.


Niewątpliwie na zdjęciu Adriana jest Eros, jest Tanatos (śmierć), jest też Sacrum (cmentarz jako miejsce kultu religijnego) oraz Patos (reprezentowany przez powagę samej śmierci i podniosły nastrój wiersza).

Mieszanka wybuchowa. Który element nie pasuje do reszty?

Oczywiście Eros: poza i strój modeli nie licuje z powagą śmierci i sakralnym charakterem cmentarza, kobieta w żałobie nie epatuje seksem. Ten dysonans bulwersuje widza i aż dziw, że nikt z Adriana tego nie zauważył.

Ale my nie chcemy poprzestać na tym poziomie interpretacji.

Spróbujmy zastanowić się, co ta reklama "mówi" do naszej podświadomości.

Zadajmy sobie w celu następujące pytania:

Co dzieje się w momencie uchwyconym na zdjęciu?

Co doprowadziło do tej sytuacji ?
Co myśli i czuje znajdująca się na nim osoba / osoby?
Co będzie dalej? Jak zakończy się ta historia?


Czy chcecie opowiedzieć swoje historie? Piszcie w komentarzach, na Facebooku lub na adres sylwia.j.pawłowska@gmail.com







czwartek, 28 września 2017

GABRIELLE CHANEL - jak pachnie bunt Millenialsek?

Gabrielle to pierwsze od 15 lat całkowicie nowe perfumy Chanel. Aktualnie nie sposób przemieścić się przez centrum Warszawy i nie natknąć na taką oto reklamę "Gabrysi"


Znany dom mody długo i starannie przygotowywał się do tej premiery. Stworzenie koncepcji zapachu i jego oprawy poprzedziły badania "Millenialsek", bo to do nich adresowane są te perfumy:

Chcieliśmy stworzyć wyraz tego, kim była sama w sobie (Gabrielle Chanel), kobietą, której wartości wciąż są aktualne… aby podkreślić jaka była, zanim stała się Coco. Przeprowadziliśmy wiele badań kobiet millenialnych z całego świata i widać gołym okiem, że nie chcą one być szufladkowane. Chcą żyć własnym życiem, chcą być sobą, chcą kreować własne przeznaczenie", mówi Dyrektor Generalna Chanel Christine Dagousset (za portalem fragrantica com.pl)

Gabrielle to prawdziwe imię założycielki domu mody Chanel, ikony mody wszechczasów, znanej jako Coco Chanel. Do niej i do wartości, którymi kierowała się w życiu i odniosła dzięki nim sukces, odwołuje się pozycjonowanie produktu:

"Before she was the designer Coco Chanel, she was Gabrielle.
A
rebel at heart, passionate and self-ruling, she freed herself to become the woman she wanted to be."



Twarzą nowych perfum została Kristin Stewart, co spotkało się z krytyką wielu dotychczasowych fanek Chanel. Ich zdaniem aktorka, która zyskała popularność dzięki sadze o wampirach, nie pasuje do marki kojarzonej z nieskazitelną urodą i klasyczną elegancją.

Kristin Stewart nie uchodzi za piękność, bywa źle ubrana, nie zawsze uśmiecha się do obiektywu, jej życie osobiste budzi kontrowersje (romans z żonatym reżyserem, zdrada chłopaka, plotki z związku z dziewczyną).

Od estetyki perfekcyjnie skrojonych garsonek i sukienek Chanel odbiega także reklama telewizyjna Gabrielle:



Wybór Kristin Stewart oceniam jako dokładnie przemyślany i trafny w kontekście targetu, do którego chce trafić Chanel. Klasyczna piękność w garsonce i perłach współczesnym 20-latkom kojarzy się z nudną ciotką. Trwanie przy tym wizerunku oznaczałoby utratę klienteli przez wymieranie lub też zostanie marką nieco geriatryczną (przy kontrowersyjnym założeniu, że do elegancji się dorasta;).

Kristin Stewart świetnie uosabia ideę buntu i łamania konwenansów. Ma coraz lepsze notowania jako aktorka, ale też, sentymentalnie, kojarzy się "Millenialskom" z romantycznymi uniesieniami, jakich doznawały oglądając "Zmierzch" jako nastolatki.  

Każde pokolenie ma swoją wersję romantycznego mitu i archetypalnych kochanków.
Dla współczesnych 20-latków to "Zmierzch" z Bellą Swan i Edwardem Cullen.



http://poszkole.pl/news,Kristen_Stewart_Zakonczenie_Zmierzchu_bedzie_szokujace,215731,1.html



Konserwatywna estetyka flakonu, to z kolei ciągłość i podkreślenie przynależności do szacownej rodzinnej tradycji.

http://www.fragrantica.com/perfume/Chanel/Gabrielle-43718.html

To tyle o oprawie, ale pokaż kotku, co masz w środku! Jak pachnie Gabrielle?

Jak sądzicie, jak pachnie bunt, niezależność i autokreacja?

Popuśćmy wodze fantazji...
Może kościelną kryptą, albo dusznym haremem?  Lasem i ziołami albo dziką morską plażą po burzy? Rozgrzanym asfaltem? Świeżo wyprawioną skórą? Palonymi liśćmi? Tytoniowym dymem i słodkim, mocnym likierem? Lateksem, a może benzyną?

'Charogne 'niszowej marki perfumeryjnej Etat Libre d'Orange to zapach inspirowany wierszem Baudelaire'a "Padlina" 

http://www.orental.ru/14982.html

Nic z tych rzeczy - Gabrielle pachnie całkiem normalnie **.Trochę kwiatowo, trochę cytrusowo, ciepło, ale też świeżo. Ten zapach nie odrzuca, nie szokuje, nie upaja, nie odurza, nie drażni, nie ma żadnych kontrowersyjnych nut. Krótko mówiąc idealne perfumy do biura. 

Z pewnością nie jest to premiera na miarę Chanel No5 , Poison Diora, Angela Muglera czy choćby La Vie Est Belle Lancome, które cechowały się nową jakością, wyznaczały nowe trendy, dzieliły kobiety na wyznawczynie i hejterki.

Przypadek? Nie sądzę ;)
Identycznie sprawy mają się z Kenzo World (opisane tu i tutaj). Tym perfumom też towarzyszyła kontrowersyjna reklama komunikująca potrzebę wyzwolenia od konwenansów a sam zapach jest dość wtórny i perfekcyjnie wpisujący się w modny trend perfum z nutami owocowymi**.

Jeśli Kenzo i Chanel przyłożyły się do pracy domowej i rzeczywiście poznały swój target, to młode kobiety nie chcą się wyróżniać ani prowokować, one chcą by pozwolić im na zwyczajność i konformizm. Chcą wygodnie płynąć z prądem, najlepiej pod flagą znanej marki.

Spot reklamowy Gabrielle potwierdza też tendencję, którą zauważyłam przy okazji analizy reklamy Kenzo World (Oświecenie zamiast orgazmu) oraz w innych pachnących premierach z ostatnich miesięcy:

 Romantyczne Gucci Bloom

Dziewczęce Twilly Hermesa


W tych reklamach nie ma przystojnych mężczyzn, nie ma obcisłych sukni z dekoltem, nie ma znaczących spojrzeń ani wydętych zmysłowo ust. Ich akcja nie toczy się na premierze, eleganckim raucie, czy w sypialni lecz w jakiejś odrealnionej przestrzeni na granicy jawy i snu.

Perfumy nie służą już kobietom do uwodzenia lecz do bycia (ze) sobą. Są sferą prywatnej kobiecej przyjemności i osobistej wolności, może nawet eskapistycznej ucieczki od rzeczywistości.

I może to jest właśnie istota buntu millenialsek.


* czyli nie będące flankerem - wariacją na temat którejś z już istniejących marki np. 5, 19 czy Coco Mademoiselle 
** bazuję tu nie tylko na swojej ocenie, ale także na opiniach użytkowników portalu fragrantica.com.pl

PS. a tymczasem chłopcy...;)



wtorek, 22 sierpnia 2017

ŻYCIE TO ZMIANY - IKEA jak Allegro



Życie to zmiany, a ta reklama, to nuda. Katalog IKEI bardziej mnie angażuje niż ten spot, choć nie szukam aktualnie mebli.

Dlaczego? Bo próbuje nas wzruszyć przy pomocy garści poszatkowanych, kompletnie zgranych klisz pt. "życiowa zmiana" nie opowiadając żadnej historii. Zdecydowanie lepiej byłoby wybrać jedną z tych sytuacji i wpleść ją w opowieść. Słaba muzyka, a jak wiadomo muzyka bardzo wpływa na emocje, co dziwi tym bardziej, że głosem tej reklamy jest znany muzyk.

Narratorem został Bartosz "Fisz" Waglewski, twórca znany i istotny dla "pokolenia IKEA", ale właściwie nie wiem po co, bo jego głos jest dla mnie kompletnie nierozpoznawalny - ot, młody facet o ciepłym, zwyczajnym głosie.

IKEA chce zwiększyć zużycie chusteczek tak, jak robi to Allegro, ale obawiam się, że widzowie zaczynają być na to wyczuleni i mogą odbierać to jako próbę manipulacji. Zwłaszcza, że Allegro nawet w gorszej formie jest o nieco lepsze niż IKEA - manipulacje nieskuteczne a widoczne nie wzbudzają pozytywnych emocji.

czwartek, 17 sierpnia 2017

MARKETING A SPRAWA POLSKA

Kreatywni, którzy do tej pory narzekali, że w erze globalnego marketingu, w takim kraju jak Polska, nie polują na grubego zwierza, lecz ino zbierają runo leśne: tu dubbing, tam podmianka celebrytów na krajowych albo kampania lokalnej firmy wzorowana na zagranicznym liderze kategorii, wreszcie będą mogli się wykazać.
I to jak.

Agencje reklamowe będą musiały zmierzyć się z tematem polityki historycznej.

W czasie urlopu dotarło do nas, że opisana w poprzednim poście reklama PGE odwołująca się Powstania Warszawskiego to nie przypadek, czy wypadek przy pracy.

Na meczu Legii 1 sierpnia kibice zaprezentowali taką oto oprawę:


Na plaży towarzyszył nam nośnik reklamowy w formie budki do przebierania:

Hitem straganów z t-shirteami są w tym roku nie rozmaite aforyzmy na temat piwa, lecz Żołnierze Wyklęci a roznegliżowana młodzież eksponowała dziary, nie tylko trybale, lecz i kotwice Polski Walczącej.

http://www.odziez-uliczna.pl/index.php?p1696,t-shirt-wielka-polska-hd-zolnierze-wykleci-super-jakosc

Kładki nad trasą AK na warszawskim Żoliborzu, gdzie mieszkamy, od jakiegoś czasu zdobią murale dedykowane nie Legii, nie męskim genitaliom czy Maryśce, lecz żołnierzom Armii Krajowej. Malowali je młodzi ludzie, zupełnie legalnie, przy wsparciu gminnego budżetu.



Lektura wywiadu z Marcinem Napiórkowskim, badaczem kultury ("Powstanie Warszawskie pożerają ''żołnierze wyklęci'') utwierdziła nas w przekonaniu, że obserwacje te są znaczące i także marketingowcy powinni z nich wyciągnąć wnioski.

Czym się kończy brak zmysłu obserwacji i wyciągania wniosków? Łomotem jaki dostał energetyk Tiger za takie rocznicowe hasło:


Pomimo hojnej dotacji na konto żyjących uczestników Powstania, konsumenci grożą bojkotem, niektórzy nie tylko Tigera ale i całego portfolio Maspexu. Prezes się tłumaczy, osoby odpowiedzialne za promocję straciły pracę...
By the way - hasło PGE - "poświęcenie wymaga energii"- wybitnie mi pasuje do napoju energetycznego ;)

Era globalnego marketingu, skoncentrowanego na tu i teraz, na tym co wspólne, z pominięciem, nieistotnych wydawałoby się, różnic, dobiega końca.
Pokoleniu 40-latków, którzy zajmują strategiczne stanowiska w agencjach reklamowych i działach marketingu trudno to zrozumieć. My wierzyliśmy w lepszą przyszłość i chcieliśmy zerwać z historią narodowych traum - choć wulgarnie, to o tym mówi także hasło Tigera.

Skąd się bierze to zainteresowanie bohaterskimi dziejami naszego narodu?

Chęć bycia częścią jakieś większej całości wpisana jest w ludzką naturę od zarania dziejów. Choć nie mieszkamy już w szałasach i nie chodzimy w szatach ze skór upolowanych zwierząt, to przynależność do określonego plemienia daje nam poczucie bezpieczeństwa i określa tożsamość. Potrzeba przynależności to zdaniem wielu badaczy motywacji  jeden z motorów ludzkiego działania  (m.in. klasyczny A. Maslow, bardziej współczesny S. Reiss).

Korzenie naszego plemienia: Mapa starożytnej Europy, w centrum której znajdowało się Imperium Lechitów.
http://www.wykop.pl/link/3448373/slowianskie-runy/
Zainteresowanych imperialną historią naszych słowiańskich przodków odsyłam do książek Janusza Bieszka. Czymże wytłumaczyć popularność tej parahistorycznej fantastyki jeśli nie poszukiwaniem plemiennych korzeni, z których moglibyśmy być dumni?

Niejako na drugim biegunie tej potrzeby wspólnoty znajduje się pragnienie niezależności, odróżnienia się od innych, posiadania swojej unikalnej tożsamości i samostanowienia.

Wolność i autonomia to wartości fundamentalne dla dyskursu liberalnego w wymiarze zarówno ideologii społecznej jak i gospodarczej (każdy jest kowalem swojego losu / sukcesu). To te wartości dominowały w kulturze masowej w ostatnich latach.
Mają one swoje blaski, jak i cienie - unikalne "ja" trzeba wypełnić treścią, wolność to odpowiedzialność za swoje decyzje, za własne sukcesy i porażki.
Przyszła pora, aby wahadło wychyliło się w drugą stronę.

Nie wszyscy Polacy doświadczyli w ostatnich latach pozytywnych emocji związanych z poszerzeniem się obszaru politycznej, ideologicznej i ekonomicznej wolności, dla wielu jest to także źródłem frustracji.

Współczesne nasto- i 20-latki, chcą być inne niż pokolenie zgredów.
W poszukiwaniu swojej unikalnej tożsamości sięgają do tematów, które rodzice odłożyli do lamusa.
Znudzone konsumpcją, a może sfrustrowane swoją, zbyt małą w stosunku do aspiracji, siłą nabywczą, szukają innych podniet. Szukają mitów i bohaterów i znajdują ich w historii.
Wychowywane w małych rodzinach nuklearnych, przez zapracowanych, nieobecnych rodziców, z (nadmiernym może) szacunkiem dla ich autonomii i z naciskiem na ich rozwój jako jednostki, czują się samotne i przytłoczone ciężarem odpowiedzialności za siebie - chcą wspólnoty, akceptacji, chcą doświadczać dumy.


Kampania Plusa (2015) odwołująca się do wartości liberalnych: wolność i indywidualizm



http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/nowy-format-reklamowy-odswieza-plusa-ale-jest-nudny-i-sztampowy-opinie
Kampania poniekąd typowa, bohaterowie nieskończenie wielu reklam to ludzie młodzi, ładni, miejscy, szczęśliwi, odnoszący sukcesy, samorealizujący się.
Może pora zamienić hasło "brawo JA" na "brawo MY", a nawet "brawo MY POLACY"?
Lub przynajmniej dodać taką opcję?

Historia stała się tematem budzącym emocje, tematem pożądanym, a więc potencjalnie użytecznym dla marketingu.
Temat to jednak niesłychanie trudny, dzielący ludzi (konsumentów), na którym można się wzbogacić jak na zbożu, lub wyjść jak Zabłocki na mydle.

Póki co, więcej widać klęsk, niż zwycięstw: Tiger to Pearl Harbour a PGE - Waterloo.

Plażowe billboardy Orange to część kampanii, której towarzyszy także reklama telewizyjna ORANGE FREE - Grunwald 1410 GB.


Polacy dają tu radę: jest popularny Robert Górski, informacja o produkcie, humor i narodowa duma, bo nawet niedouczona gimbaza wie, że Grunwald to nasze bezsprzeczne i bezapelacyjne zwycięstwo, nie tylko moralne ale także militarne.

Jak więc historyzować w reklamach?
Przede wszystkim pamiętać o tęsknotach, które stoją za zainteresowaniem historią: potrzeba plemiennej wspólnoty i wspólnie przeżywanej dumy.

Z ciekawością czekam na reklamy z Wyklętymi.

         

wtorek, 1 sierpnia 2017

POŚWIĘCENIE TO WIELKA ENERGIA czyli jak zarobić na Powstaniu

Jeśli coś lub ktoś wzbudza emocje, angażuje jest "hot", to marketingi oczywiście mają ochotę podpiąć się pod te emocje i wykorzystać je w swojej (czysto komercyjnej) sprawie. Zwłaszcza, gdy nie narusza to niczyich praw autorskich lub innych i nie trzeba płacić honorarium.

I tak mamy t-shirty z Che oraz z Markizem De Sade, a nawet perfumy o nazwie Baudelaire. Ilekroć widzę takie produkcje, to zadaje sobie pytanie:
ile w tym hołdu i fascynacji wielką osobowością, a ile zwykłego odcinania kuponów od cudzej sławy, niekoniecznie zasłużonej jak w przypadku Che, lub też okupionej bardzo wysoka ceną jak w przypadku Markiza?
na ile użytkownik takich produktów jest świadom pod jakie idee i biografie się podpina?

Markiz De Sade to nie kostiumowy odpowiednik Greya ;)



Tematem "hot" dla części współczesnej zblazowanej młodzieży jest Powstanie Warszawskie, a raczej jego bohaterski i romantyczny mit. Oczywiście znaleźli się chętni, żeby to skeszować. Od dawna mamy koszulki z kotwicą, a nawet bejsbole, ale to było trochę amatorskie i spontaniczne.

Patriotyczny kij do bicia


http://kibole.pl/29524/bejsbol-patriotyczny-kara

W tym roku do tematu Powstania podszedł poważnie duży gracz: PGE. Z hasłem POŚWIĘCNIE TO WIELKA ENERGIA.


.
Bez komentarza.

sobota, 15 lipca 2017

ZNANI W REKLAMACH

Temat rzeka -  porywający niczym jej wartki nurt i szeroki niczym ujście do morza, studziennie głęboki i nie do zgłębienia;) Wbrew naturze tematu oraz swojej własnej postaram się, żeby było krótko ;) Przynajmniej tym razem - do tematu celebrytów zapewne wrócimy i to nie raz.

Dobra współpraca celebryty z marką to taka, gdzie obie strony wzmacniają swój wizerunek (oraz, w dłuższej, lub krótszej stan swojego konta).

Oto przykład takiej sytuacji "win - win", banalny ;)

What else?" can I say ;)
http://www.marketing-interactive.com/nespresso-gets-clooney-new-sidekick/

Gdy ogląda się Clooneya wydaje się, że to nie może się nie udać. Niestety możliwe jest też "lose - lose".

Kendall Jenner w wycofanej reklamie Pepsi.
Piękna celebrantka z rodu Kardashianów porzuca pracę, by przyłączyć się do manifestacji atrakcyjnych ludzi. Przeciwko czemu protestują? Nie wiadomo, być może przeciwko temu, że ofiary wojny, konfliktów i kryzysów gospodarczych przeważnie wyglądają źle ;).

Udział w reklamie takiej marki był dla Kendall Jenner wielkim sukcesem, niestety produkcja spotkała się z tak złym przyjęciem, że została wycofana. Oberwało się i Pepsi i dziewczynie.

Rodzimym, równie absurdalnym, przykładem są wycofane reklamy Orange Finanse z Agnieszką Jastrzębską.


Ważkie problemy pierwszego świata: dziennikarka bez portfela w trybie pilnym musi kupić dizajnerską bluzę za ponad 400 zeta. Na szczęście, z pomocą przychodzi Orange :)




Oczywiście możliwe są również warianty pośrednie, gdy na współpracy zyskuje tylko jedna strona.

Historia zna przypadki aktorów czy przebojów muzycznych wylansowanych przez reklamy produktów, o których wszyscy zapominali, bo ginęły w blasku nowo narodzonej gwiazdy, jak i gwiazd, które wylansowały produkt, zasiliły konto, lecz trudno im było odbudować nadszarpnięty wizerunek.

I tu dochodzimy do jednej z reklam, które mnie zainspirowały do stworzenia tego posta: środek uspokajający Positivum, którego ambasadorką stała się gwiazda serialu M jak Miłość, Małgorzata Pieńkowska.

To ubiegłoroczna wersja reklamy, w nowej, jeszcze nie dostępnej w Internecie (jak tylko będzie, to podlinkuję!), pojawiają się dwie skłócone sąsiadki aktorki i "pani Małgosia" jako ostoja spokoju. Zarówno fabuła, jak i spokój zagrany przez Pieńkowską skrajnie drętwe.

Ilekroć widzę ( i słyszę w wersji radiowej) ten 'chill' pani Małgosi nie mogę odpędzić od siebie myśli, na temat genezy tego spokoju:

- Pani Małgosia regularnie daje w palnik i jest na porannym, leciutkim rauszu ;)

- Pani Małgosia używa ziół i nie chodzi mi o melisę,

Zielony kolor ponoć uspokaja ;)



- skrajnie roztrzęsiona pani Małgosia, łyka nie żadne tam Positivum, tylko garść psychotropów. I stąd ten luz ;)

Dzięki zatrudnieniu Pieńkowskiej Positivum zyskało elektorat M jak Miłość. Aktorka umocniła swój mocno mdły serialowy wizerunek.

Kolejne źródło inspiracji to Arek Jakubik, który jest w Playu.

Aktora tego znam z produkcji filmowych Smarzowskiego, gdzie przeważnie jest ucieleśnieniem turpistycznych fascynacji reżysera. Arek Jakubik u Smarzola wygląda tak:

kadr z filmu Dom Zły w reż. W Smarzowskiego
A w reklamie Playa tak.

Przy pierwszym oglądzie z trudem Jakubika rozpoznałam, podejrzewam, że i sam Jakubik, oglądając tą reklamę, z trudem się poznaje i że od co najmniej 20 lat nie wyglądał tak młodo. Może nawet nigdy w życiu nie wyglądał tak dobrze, bo i chyba specjalnie się nie starał.

Arek Jakubik jest także frontmanem zespołu Dr. Misio. Koncertowa stylizacja wskazuje, że do swojego wyglądu ma spory dystans.


Ale, jak wiadomo, wszyscy w Playu są świetni i atrakcyjni, połączenia brzydkich, niepopularnych ludzi być może nie są w ogóle realizowane. Chcesz wyglądać lepiej przejdź do Playa, Jakubikowi pomogło, więc wam też pomoże.

Obsesja atrakcyjności Playa, wprost proporcjonalnie odwrotna do fascynacji Smarzowskiego złem i brzydotą, trochę jednak śmieszy. Nawet jeśli Photoshop nie ma granic, to jego użytkownicy powinni wykazać pewną samodyscyplinę.

A znani aktorzy oczywiście niech grają w reklamach, bo to przecież ich praca, ale jeśli zależy im na ich własnym wizerunku, powinni wybierać dobrze ich scenariusze.