czwartek, 28 września 2017

GABRIELLE CHANEL - jak pachnie bunt Millenialsek?

Gabrielle to pierwsze od 15 lat całkowicie nowe perfumy Chanel. Aktualnie nie sposób przemieścić się przez centrum Warszawy i nie natknąć na taką oto reklamę "Gabrysi"


Znany dom mody długo i starannie przygotowywał się do tej premiery. Stworzenie koncepcji zapachu i jego oprawy poprzedziły badania "Millenialsek", bo to do nich adresowane są te perfumy:

Chcieliśmy stworzyć wyraz tego, kim była sama w sobie (Gabrielle Chanel), kobietą, której wartości wciąż są aktualne… aby podkreślić jaka była, zanim stała się Coco. Przeprowadziliśmy wiele badań kobiet millenialnych z całego świata i widać gołym okiem, że nie chcą one być szufladkowane. Chcą żyć własnym życiem, chcą być sobą, chcą kreować własne przeznaczenie", mówi Dyrektor Generalna Chanel Christine Dagousset (za portalem fragrantica com.pl)

Gabrielle to prawdziwe imię założycielki domu mody Chanel, ikony mody wszechczasów, znanej jako Coco Chanel. Do niej i do wartości, którymi kierowała się w życiu i odniosła dzięki nim sukces, odwołuje się pozycjonowanie produktu:

"Before she was the designer Coco Chanel, she was Gabrielle.
A
rebel at heart, passionate and self-ruling, she freed herself to become the woman she wanted to be."



Twarzą nowych perfum została Kristin Stewart, co spotkało się z krytyką wielu dotychczasowych fanek Chanel. Ich zdaniem aktorka, która zyskała popularność dzięki sadze o wampirach, nie pasuje do marki kojarzonej z nieskazitelną urodą i klasyczną elegancją.

Kristin Stewart nie uchodzi za piękność, bywa źle ubrana, nie zawsze uśmiecha się do obiektywu, jej życie osobiste budzi kontrowersje (romans z żonatym reżyserem, zdrada chłopaka, plotki z związku z dziewczyną).

Od estetyki perfekcyjnie skrojonych garsonek i sukienek Chanel odbiega także reklama telewizyjna Gabrielle:



Wybór Kristin Stewart oceniam jako dokładnie przemyślany i trafny w kontekście targetu, do którego chce trafić Chanel. Klasyczna piękność w garsonce i perłach współczesnym 20-latkom kojarzy się z nudną ciotką. Trwanie przy tym wizerunku oznaczałoby utratę klienteli przez wymieranie lub też zostanie marką nieco geriatryczną (przy kontrowersyjnym założeniu, że do elegancji się dorasta;).

Kristin Stewart świetnie uosabia ideę buntu i łamania konwenansów. Ma coraz lepsze notowania jako aktorka, ale też, sentymentalnie, kojarzy się "Millenialskom" z romantycznymi uniesieniami, jakich doznawały oglądając "Zmierzch" jako nastolatki.  

Każde pokolenie ma swoją wersję romantycznego mitu i archetypalnych kochanków.
Dla współczesnych 20-latków to "Zmierzch" z Bellą Swan i Edwardem Cullen.



http://poszkole.pl/news,Kristen_Stewart_Zakonczenie_Zmierzchu_bedzie_szokujace,215731,1.html



Konserwatywna estetyka flakonu, to z kolei ciągłość i podkreślenie przynależności do szacownej rodzinnej tradycji.

http://www.fragrantica.com/perfume/Chanel/Gabrielle-43718.html

To tyle o oprawie, ale pokaż kotku, co masz w środku! Jak pachnie Gabrielle?

Jak sądzicie, jak pachnie bunt, niezależność i autokreacja?

Popuśćmy wodze fantazji...
Może kościelną kryptą, albo dusznym haremem?  Lasem i ziołami albo dziką morską plażą po burzy? Rozgrzanym asfaltem? Świeżo wyprawioną skórą? Palonymi liśćmi? Tytoniowym dymem i słodkim, mocnym likierem? Lateksem, a może benzyną?

'Charogne 'niszowej marki perfumeryjnej Etat Libre d'Orange to zapach inspirowany wierszem Baudelaire'a "Padlina" 

http://www.orental.ru/14982.html

Nic z tych rzeczy - Gabrielle pachnie całkiem normalnie **.Trochę kwiatowo, trochę cytrusowo, ciepło, ale też świeżo. Ten zapach nie odrzuca, nie szokuje, nie upaja, nie odurza, nie drażni, nie ma żadnych kontrowersyjnych nut. Krótko mówiąc idealne perfumy do biura. 

Z pewnością nie jest to premiera na miarę Chanel No5 , Poison Diora, Angela Muglera czy choćby La Vie Est Belle Lancome, które cechowały się nową jakością, wyznaczały nowe trendy, dzieliły kobiety na wyznawczynie i hejterki.

Przypadek? Nie sądzę ;)
Identycznie sprawy mają się z Kenzo World (opisane tu i tutaj). Tym perfumom też towarzyszyła kontrowersyjna reklama komunikująca potrzebę wyzwolenia od konwenansów a sam zapach jest dość wtórny i perfekcyjnie wpisujący się w modny trend perfum z nutami owocowymi**.

Jeśli Kenzo i Chanel przyłożyły się do pracy domowej i rzeczywiście poznały swój target, to młode kobiety nie chcą się wyróżniać ani prowokować, one chcą by pozwolić im na zwyczajność i konformizm. Chcą wygodnie płynąć z prądem, najlepiej pod flagą znanej marki.

Spot reklamowy Gabrielle potwierdza też tendencję, którą zauważyłam przy okazji analizy reklamy Kenzo World (Oświecenie zamiast orgazmu) oraz w innych pachnących premierach z ostatnich miesięcy:

 Romantyczne Gucci Bloom

Dziewczęce Twilly Hermesa


W tych reklamach nie ma przystojnych mężczyzn, nie ma obcisłych sukni z dekoltem, nie ma znaczących spojrzeń ani wydętych zmysłowo ust. Ich akcja nie toczy się na premierze, eleganckim raucie, czy w sypialni lecz w jakiejś odrealnionej przestrzeni na granicy jawy i snu.

Perfumy nie służą już kobietom do uwodzenia lecz do bycia (ze) sobą. Są sferą prywatnej kobiecej przyjemności i osobistej wolności, może nawet eskapistycznej ucieczki od rzeczywistości.

I może to jest właśnie istota buntu millenialsek.


* czyli nie będące flankerem - wariacją na temat którejś z już istniejących marki np. 5, 19 czy Coco Mademoiselle 
** bazuję tu nie tylko na swojej ocenie, ale także na opiniach użytkowników portalu fragrantica.com.pl

PS. a tymczasem chłopcy...;)