poniedziałek, 12 listopada 2018

100 lat odzyskania niepodległości przez Polskę



(+) 
  • uniwersalna metafora powrotu do domu, zrozumiała w każdej epoce i pod każdą szerokością geograficzną

  • jednak można o Polsce mówić bez martyrologii, husarii i obrony Częstochowy
(-)
  • wycięcie z panoramy Warszawy Pałacu Kultury, który, bez względu na czy nam się to podoba, czy nie, jest bardzo charakterystycznym i rozpoznawalnym jej elementem,  
  • w roli zapraszającego do świętowania odzyskania niepodległości przez Polskę występuje nie Polak, lecz cudzoziemiec

  • jest to Mel Gibson, którego kariera aktorska i reżyserska jest w trendzie spadkowym, a o aktorze mówi się głównie w kontekście zachowań rasistowskich, antysemickich, problemów z alkoholem i znęcania się nad żoną.

Nie rozumiem, dlaczego w roli narratora nie obsadzono Polaka, tylko nieco przebrzmiałego celebrytę o wątpliwym wizerunku. Zastanawiam się kto z naszych rodaków mógłby wystąpić w tej roli i wychodzi mi, że najodpowiedniejszy do tej roli byłby Lech Wałęsa, bo jest jednym z dwóch Polaków (obok nieżyjącego Jana Pawła II), którego nazwisko naprawdę jest znane na świecie i powszechnie kojarzone z walką o wolność. Mówię to nie jako historyczka, czy zwolenniczka jakiejś opcji politycznej, lecz specjalistka od marketingu - abstrahując od tego, czy współpracował, czy nie, czy był prezydentem dobrym, czy fatalnym, to Polak znany na świecie i kojarzony z odzyskaniem wolności - grzechem jest tego kapitału nie wykorzystywać.

OCENA OGÓLNA  3/5

czwartek, 8 listopada 2018

KALENDARZ LINDNER - po co reklamować trumny?

Kilka dni temu, przed Świętem Zmarłych pojawiła się 10 - rocznicowa - edycja kultowego już kalendarza.


"12 pięknych trumien i 12 pięknych dziewczyn"  oraz hasło
 "Trumny w których wyglądasz jak żywy"  - tak to się zaczęło.


January 2010

Jaki jest sens reklamować trumny przy pomocy panienek zapytacie może?

Wyobrażacie sobie pana, który zachęcony piękną panienką, oraz świadom nieuchronności pewnych zdarzeń, zamówi sobie trumnę:

" poproszę taką, jak ta przy Dziewczynie Stycznia, bo ona mi się najbardziej podoba"... Chyba to mało prawdopodobny scenariusz.

Człowiek z trumny korzysta, ale jej sobie nie kupuje. Czy kalendarz jako produkt reklamowy może mieć wpływ na decyzje bliskich? :

"To dla męża niech będzie ta z października, bo on zawsze lubił biuściaste blondynki, a ta, to wypisz wymaluj ja 50 lat temu... Niech Henryczek ma jakieś towarzystwo zanim ja do niego dołączę..."  

No też raczej nie, dla zrozpaczonych bliskich taki kalendarz jest widokiem nie do przyjęcia, władzę nam nimi niepodzielni dzierży wtedy rozpacz, Tanatos, nie ma miejsca na dystans i erotyzm. 
Na decyzję o wyborze trumny zasadniczy wpływ ma budżet rodziny oraz światłe rady pracownika zakładu pogrzebowego sięgającego po takie argumenty jak: 
trwałość, wygląd trumny w czasie ceremonii i że na ostatniej posłudze świętej pamięci zmarłemu nie godzi się przecież oszczędzać". 

I tak dochodzimy do sedna sprawy:
  • Kalendarz pierwotnie adresowany był do pracowników zakładów pogrzebowych, którzy przecież nie są nieustannie pogrążeni w autentycznej żałobie, odrobina dystansu, humoru to to, czego im potrzeba w niełatwej pracy. Wypromowanie wśród nich marki trumien spowoduje, że częściej będą ja polecać, czyli to marketing b2b (biznes do biznesu).
  • Jeśli w tym momencie podejmowania decyzji o rozmaitych szczegółach pochówku padnie nazwa marki, która osobie chowającej bliskiego wyda się znana, choć właściwie nie wiadomo skąd, pamięć często szwankuje, gdy jesteśmy pod wpływem silnych emocji, to jest duża szansa, że wybór padnie właśnie na nią. Nasz mózg działa według zasady inżyniera Mamonia - bardziej lubi to, co zna. Stąd znana w biznesie reguła, że " ważne by o nas mówiono, nie ważne czy dobrze, czy źle". Ekscentryczny i naruszający społeczne tabu koncept kalendarza powoduje, że o marce się mówi i tym samym buduje jej świadomość u potencjalnych przyszłych nabywców.
Przez te 10 lat kalendarz ewoluował od pewnej siermiężności do artystycznego wyrafinowania. Tegoroczna edycja to dzieło postmodernistyczne i  intertekstualne, zawierające odwołania do znanych rzeźb, obrazów, plakatów filmowych, sygnalizujące pewną umowność i konwencjonalność tego, co zwiemy "sceną erotyczną"  poprzez wprowadzenie dwóch perspektyw (scena główna oraz fotografująca modelka) oraz realizujące postulaty feminizmu - w 2019 roku po raz pierwszy pojawia się model.


Ja chyba wolę edycje sprzed kilku lat - np. Mroczną Kosiarkę z 2017, ale to rzecz gustu ;)

Moja ocena konceptu kalendarza (abstrahując od edycji) 4+/5

Lubię czarny humor i uważam, że to ma szansę zadziałać, choć marketing funeralny to dosyć specyficzna działka.

A Wy zaliczacie się do fanów czy przeciwników Kalendarza Lindner?