Nareszcie coś dzieje się w sferze relacji między bohater(k)ami filmu i mam taką Joannę Kulig, jakiej od początku pragnęłam: charyzmatyczną, hipnotyzującą głosem, tak zmysłową, że jej urokowi nie jest w stanie oprzeć się nawet...piękna Jeanne Damas.
Ale czemuż ona uwodzi dziewczynę, a nie faceta?! Gdzie jest Mister ?! Czemu, oprócz Damas, nie ma tam nikogo, kto by nosił spodnie?
- zakrzykną widzowie, którzy dorastali w czasach, kiedy kobiety ubierały się między innymi po to, by podobać się mężczyznom i takie rzeczy to były w Seksmisji i męskich fantazjach erotycznych.
No i jeszcze na koncertach Madonny :)
Tymczasem dzisiaj brak mężczyzn w reklamach produktów tradycyjnie kojarzonych z atrakcyjnością erotyczną i uwodzeniem, staje się normą. Reklamy odzieży, perfum kosmetyków wyłamały się z popularnego schematu "pani używa produktu x, pięknieje na naszych oczach i uwodzi pana" (czytaj także tu)
- I chyba nie chodzi tu tylko o chęć zwrócenia na siebie uwagi czymś nowym …
- Może to wyraz tego o czym wszyscy wiedzą od dawna, ale przeważnie nie mówili o tym głośno: kobiety ubierają się, by zaimponować innym kobietom, wzbudzić ich podziw i zazdrość, a nie mężczyzn, którzy mają bardzo prosty, a wręcz prostacki gust (wystarczy poszczuć mini lub dekoltem) ;)
- Niewątpliwie jest to zgodne z przekazem emancypacyjnego dyskursu feministycznego, według którego kobieta nie potrzebuje do szczęścia mężczyzny i żyje, a także ubiera się czy maluje, mając na względzie siebie samą i swój komfort, a nie opinię przedstawicieli płci przeciwnej. Marketingi boją się podpaść feministkom ;)
Ale co w tej sytuacji z popędem seksualnym, motywacją uniwersalną i ponadczasową?
- Może to tylko taka gra: dziewczyny przytulają się do innych dziewczyn, bo wiedzą, że to tym bardziej zwraca uwagę facetów i ich kręci... więc niby jest emancypacyjnie, progresywnie (zgodnie z postulatami ruchu LGBT), "siostrzanie" a cel "tradycyjny" też zostaje osiągnięty ;)
- A może obiektem kateksji kobiecego libido nie jest już fallus? (czyli mówiąc prościej: obiektem seksualnego pragnienia kobiet, źródłem podniecenia nie są już mężczyźni)
Inna kobieta w fantazji nie jest heterogenicznym bytem, odrębną osobą, z którą chciałoby się nawiązać relację w rzeczywistości, a jedynie lustrem, w którym przegląda się kobiece ego, zachwycając się własną kobiecością.
Strojenie się, odgrywanie póz i gestów związanych z uwodzeniem staje się czynnością autoerotyczną, bo obiektem libidynalnej kateksji dla Narcyza jest on sam.
Zupełnie jak w tej reklamie:
O narcystycznej osobowości naszych czasów wkrótce więcej, a wracając do Reserved:
(+) dziewczyny są piękne i trudno oderwać od nich oczy, zwłaszcza Joanna Kulig
(+) klimat inny niż w dwóch pozostałych częściach więc widz się nie nudzi
(-) cały czas uważam, że potencjał storytellingu nie został w pełni wykorzystany
Moja ogólna ocena Chapter III Randez-vous to 4+/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz