piątek, 8 listopada 2019

ADRIAN damski bokser


Podobnie jak w przypadku „Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą…” mamy tu do czynienia z wewnetrznie sprzecznym komunikatem, którego efektem jest silny dysonans poznawczy widza, oraz naruszeniem pewnych estetycznych i moralnych norm, powoduje też poczucie niesmaku i zażenowania. 


Owszem, dzięki temu reklama przyciąga naszą uwagę - ale to jej jedyna zaleta, owszem, o marce znowu się mówi, ale niestety niekoniecznie dobrze. 
O ile w przypadku dziewczyny na nagrobku próbowałam podejść do naruszenia tabu z dystansem i szukać w tym elementów transgresji, to ten przekaz jest moim zdaniem powalony i perwersyjny w absolutnie negatywnym znaczeniu, bo nie tylko nie działa jako narzędzie marketingu i komunikacji społecznej, ale krzywdzi.

Prezentując Karolinę Piasecką (żonę wpływowego polityka PiS, która po latach bycia ofiarą przemocy domowej zdecydowała się uwolnić od męża i zawalczyć o sprawiedliwość) w roli zmasakrowanej kobiety w samonośnych pończochach Adrian dopuszcza się jej wtórnej wiktymizacji.

Pani Karolina jest tutaj jednoznacznie przedstawiona w roli ofiary przemocy:

- stoi to w sprzeczności z hasłem "Walcz o siebie ! Ja to zrobiłam!" - kto nie zna historii kobiety, ten z bilboardu nijak nie dowie się, co takiego kobieta zrobiła by o sobie walczyć. Założyła seksowny wyrób pończoszniczy? W kontekście hasła znacznie lepiej prezentowałaby się zadbana, pewna siebie kobieta (ok, w ładnych rajstopach) i skuty mężczyzna w tle;

- taki pomysł na inscenizację hasła, charakteryzacja, poza, zmuszają p.Karolinę do emocjonalnego powrotu do przeżytej traumy, co nie jest łatwe dla żadnej ofiary przemocy, blizny w psychice pozostają na długo, nawet, jeśli ofierze udało się wyjść w życiu ze swojej roli.

Obraz jest reklamą jednocześnie społeczną, ale i produktową - samonośne pończochy zostały tutaj bardzo mocno wyeksponowane, ale kontekst powoduje, że skojarzenia z produktem nie mogą być dobre:

- pończochy kojarzone bywają z pikantnym seksem, ale to co mamy tutaj to nie zabawa w BDSM w stylu pana Greya, lecz brutalna przemoc. Pociągające? Nie, to może działać na wyobraźnie jedynie zaburzonych sadystów

- pończochy na nogach skrzywdzonej kobiety budzą raczej skojarzenia z typową samousprawiedliwiającą narracją "damskich bokserów": musiał ją zbić, bo to puszczalska dziwka, występują więc w roli (nomen omen) naciąganego pretekstu do dania upustu swojej agresji, jako fetysz sadysty.

Marka Adrian poprzez nagłośnienie społecznego problemu domowej przemocy, zachętę do przeciwstawiania się jej, chciała wystąpić w roli przyjaciela i obrońcy kobiet, ale w sytuacji, gdy nie towarzyszą temu żadne inne działania wspierające ofiary przemocy taki przekaz brzmi bardzo nieautentycznie. 

Adrian wychodzi na kogoś, kto cynicznie wykorzystuje ludzki dramat, trywializuje problem przemocy, wykorzystuje kobietę, która wiele przeszła, w celu zarobienia pieniędzy.